poniedziałek, 31 grudnia 2018

Dobrego Roku


Kończy się 2018 rok, który dla mnie był dość trudny, ale jednocześnie dał mi dużo dobrego.
Przede wszystkim nasza rodzina powiększyła się o najcudowniejszego na świecie wnuczka. 
Młodzi rodzice świetnie dają sobie radę, a Duszek każdego dnia zaskakuje nas swoimi postępami.
Ma już 4 zęby, którymi chwali się uśmiechając się non stop. 
Najstarsza lada moment wprowadzi się do remontowanego jeszcze cały czas mieszkania, 
a Najmłodsza żyje tak, jak nastolaktki żyć powinny- radośnie i wśród przyjaciół. 
Zawodowo to był trudny rok. Robię to co lubię, ale na efekty swojej pracy musiałam czekać długo, zbyt długo, nie mniej jednak rok zakończyłam sukcesem, a w nowy rok wchodzę pewnie. 
We wrześniu odcięłam od się od pewnych relacji, które mnie energetycznie wykańczały, co w efekcie zaskutkowało spokojem w głowie i chyba przełożyło się na sukcesy w pracy, w każdym razie tak to czuję i odbieram. Wierzę w to, a za sprawą pewnej Wiedźmy nabieram sił i wewnętrznego ładu.  
Dawno nie czułam się tak dobrze, szczęśliwie i spokojnie.


Dobrego roku, Kochani!
 Niech Nowy 2019 Rok przyniesie Wam 
zdrowie i szczęście. 
Niech Wasze wybory będą tylko dobre,
 a los zaskakuje Was samymi 
pozytywnymi niespodziankami.



                                                                     sonic

wtorek, 30 października 2018

Ela


Miałam wiele pomysłów na kolejny wpis.
Miało być o przepięknym lecie tego roku, które trwało 7 miesięcy od kwietnia do połowy października. Takiego lata nie było od kilkuset lat
Miałam pisać o urodzinach syna, o rosnącym mądrym wnuczku, miałam pisać... ale każdego dnia było coś, co mi na tyle zabierało myśli, że przekładałam swój wpis. 
Wczoraj w nocy dostałam wiadomość od Mai, wiadomość, której się obawiałam, której podskórnie się spodziewałam, ale znów- życie płynie, coś tam się dzieje, a ja w tym kieracie zaprzątnięta liczyłam, że jednak nie, że to niemożliwe, że tak nie może być

Wczoraj zmarła Ela, autorka bardzo niezwykłego bloga elkiblog.pl/ o wielce znamiennym podtytule ZAMYŚLENIA. 
Ela pisała o nim tak :
Mój blog: – chcę w nim zapisać swoje Zamyślenia, ale też przepisy kulinarne, upamiętnić zdarzenia, zajrzeć w przeszłość zauważyć w jaki sposób  zapisała się w teraźniejszości, zilustrować zdjęciami.  A upublicznienie? Czy to rezygnacja z prywatności? Pojmuję to inaczej, gdyby pojawili się czytający to dobrze, może komuś się przyda coś z zamyśleń?  Wtedy zostanie ślad w pamięci i warto dzielić się sobą swoimi myślami.

Elżbietę poznałam równo pięć lat temu, sprawdziłam w wpisach na Jej blogu. Od razu zrozumiałam, że to wyjątkowa kobieta, erudytka, wrażliwiec o wielkim sercu dla ludzi i dla zwierząt. Miała wiele pasji, a Jej wiedza na temat historii, literatury, ziołolecznictwa, kamieni naturalnych, ale i numerologii, Tarota czy fizyki kwantowej budziła mój podziw. Z Elą można było porozmawiać na każdy temat, w moim przypadku głównie to ja czegoś się dowiadywałam.
Miałam to szczęście poznać się z Elą osobiście, a także być zaproszoną do miejsca, które szczególnie kochała- na Jej działkę. Tam pokazywała mi swoje ukochane róże, kwiaty, drzewa, ptaszki w karmnikach. Dzisiaj Najmłodsza sama sobie przypomniała czosnek niedźwiedzi, którym nas Ela częstowała. Pamiętam jak bardzo przeżywała te spotkania z Elą i była zachwyconą tą jakąś aurą, która Elę otaczała. Miło mi było, że i Ela bardzo nas polubiła. 
Potem wyjechałam do Soniczkowa, ale w kontakcie byłyśmy nadal. Jakoś z blogów przeniosłyśmy się na FB i tą drogą znów Ela coś tam podrzucała, coś nie zawsze zrozumiałego dla mnie, czy innych, coś kontrowersyjnego, ale zawsze potrafiła zwrócić uwagę na coś nowego, na coś o czym pojęcia się nie miało, a myślę, że warto było się nad tym pochylić. Nie raz, nie dwa miałam wyrzuty, że nie wróciłam do danego tematu, mimo, że sobie obiecywałam. Teraz obiecuję  nadrobić wszystkie zaległości.
Eli świat był wielowymiarowy, niezbadany, ale do zbadania, ciekawy, zmuszający do refleksji.
Dzięki Eli, poznałam i Eli męża, i córkę Maję. domyślam się jak ciężko im teraz.

Ela szczególnie kochała zwierzęta i myślę, że Tęczowy Most , gdzie każdy z nas ma już swojego przyjaciela, z pewnością Ela odwiedzi, a może już tam, pomiędzy niebem, a Ziemią  czeka nas nas?
Wierzę, że tak, że człowiek nie może tak zniknąć, że kiedyś wszyscy się tam spotkamy.

Elu, na zawsze jesteś w mym sercu ♥


sonic

Ninka napisała piękny wiersz dla Eli:

DLA ELI 

Październikowo, lekko, mgliście
 z jesiennym odfrunęłaś liściem
 świat zostawiając gdzieś za sobą...
 Nie ma cię tutaj – jesteś wszędzie, 
a w naszych sercach zawsze będziesz, 
chociaż okryłaś je żałobą. 
Znajdziemy cię w pomrukach burzy,
 w płatkach twej ulubionej róży 
lub w oczach kota przymrużonych. 
On patrzy - a my nie widzimy, 
jak ty oczami świetlistymi
 przenikasz jasne nieb zasłony...



poniedziałek, 1 października 2018

Ja pas!




Piosenkę znam, uwielbiam, ale nie wiem jak to się stalo, że nie rozpoznalam tej czarnuli obok Nosowskiej???
Czytam jej bloga od lat, kocham jej teksty, świat widziany jej oczami jest mi bliski . Rzadko ostatnio pisze, więc i ja zapominam wpadać, a tu taki suprajs :))) To znaczy dla mnie suprajs, bo teledysk sprzed kilku miesięcy, o czym Ona wspominała.

Wczoraj Najstarsza miała urodziny, boszzzz to już 28 -e .
Dla mnie ona nadal ma osiemnaście, bo na tyle w sumie wygląda.
Była mała rodzinna uroczystość z moim wnusiem w roli głównej .
Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że jest najpieknieszy, najmądrzejszy i najsłodszy, co nie ? :)
Podtrzymywany za rączki staje mocno na nózkach, patrzy rezolutnie na wszystko , co go otacza i CAŁY  czas się śmieje- raz- bo go coś bawi,  raz- bo go się rozśmiesza, a innym razem tak jakby zalotnie i  lekko zawstydzony strzela te uśmiechy na prawo i lewo. No normalnie czaruś i amant w jednym ! Karmiony piersią wyglada jak pączek w maśle. Za nim już pierwsze ziemniaczki, marcheweczka, brokuły i banan- wsuwa, az mu się uszka trzęsą, a lapką stara się przytrzymać rękę mamy z łyżeczką.

Poza tym , remont w gniazdku młodych powoli się rozkręca, może za miesiac odzyskam sypialnię ;)

dobrego tygodnia !

sonic

środa, 22 sierpnia 2018

odlot




Znalazłam to na kwejk.pl .Tak prawdziwe, że aż smutno mi się zrobiło.
I tak dobrze, że ten czas rozwlekł się u mnie o kolejnych 12 lat, bo tyle jest młodsza Najmłodsza od Syna, a od Najstarszej o lat 14-cie. Moje koleżanki dawno zapomniały o porannym wstawaniu, szykowaniu śniadania do szkoły, wywiadówkach, wycieczkach szkolnych, a ja się martwię, że to mi się niedługo skończy.  Najmłodsza własnie mnie opuszcza, ma swój świat, przyjaciółki, 
koleżanki, kolegów i chłopaka. 
Mama  jej zdaniem przynudza, więc mama robi co może, by nie być wapniakiem ;) 
Wiem z doświadczenia, że ona znów powróci, ale musi minąć kilka lat. 
Tak było z jej rodzeństwem. 
Mimo wszystko widzę, jak moja rola się kończy, a oni, cała trójka, 
wyfrunęli i szybują w swoim świecie.







obejrzałam serial "Dom z papieru" - rewelacyjny, polecam
piosenka z niego własnie  znów stała się hitem



a tu zwiastun, też z tą piosenka w tle 

                                           

Bella ciao – pieśń włoskich  partyzantów antyfaszystowskich powstała około roku 1942. Melodię zapożyczono z pieśni ludowej śpiewanej przez najemnych robotników rolnych, autor słów pozostaje nieznany. Obecnie Bella ciao należy do najbardziej znanych na świecie pieśni antyfaszystowskich. Jest również często śpiewana w parlamencie włoskim przez deputowanych partii lewicowych.( wikipedia)

Chyba przyjdzie ją nam śpiewać, jak ONR nie zdelegalizują :( 


sonic 


niedziela, 19 sierpnia 2018

leniwie





Postanowiłam odkurzyć bloga, ot tak, przy niedzieli.

Dużo się działo/dzieje, a ja z postępującą sklerozą na bank zapomnę, więc trzeba zapisać w pamiętniczku.

1. Meteorologiczne - od kwietnia mamy lato. Co tam lato, żar tropików ! Przyszło nam żyć w czasach, gdy 29 stopni nazywamy sporym ochłodzeniem. Soniczkovo wyjątkowo doświadczone tym pogodowym armagedonem, bo jak nawet gdzieś we Wrocku popada, lunie czy zagrzmi, to u nas ani kropli nie uświadczysz.
Uwielbiam naszą wieś i jej okolice, zachwycam się okolicznościami przyrody i mimo, że to już druga połowa sierpnia, jakoś nie czuć nadchodzącej jesieni. Wieczorne spacery przy odgłosach śpiewających ptaków, buczeniu owadów nastrajają mnie optymistycznie, wyciszają i przywracają równowagę psychiczną.

lubię tę leśną zieloną furtkę, która przypomina mi  książkowe wejście do "Tajemniczego ogrodu"

2. Rodzinnie- moja siostrzenica wyszła za mąż. Cóż to był za ślub! Piękny, dopracowany do ostatniego szczegółu, ale najbardziej utkwił nam wszystkim w pamięci  pierwszy taniec młodych. Byliśmy przekonani, że został przećwiczony pod fachowym okiem, a okazało się że nie. Wszystkie tańce na YT mogą się schować, a ja czekam na film z wesela, by pozachwycać się się jeszcze po stokroć. Poprzeczka została zawieszona tak wysoko, że Najstarsza chyba na swoim nie zatańczy, tak w każdym razie mówi ;)

Duszek skończył 4 miesiące. Nigdy w życiu nie widziałam takiego śmieszka i takiego gaduły. Kochamy go i każdą jego fałdeczkę nad życie.

Najstarsza i Prawiezięć zaczynają remont. Trochę im zazdroszczę- etap planowania, kupowania kafli, podłóg, mebli , dodatków to coś co uwielbiam, nie mogę się więc doczekać efektu końcowego, ale i wolnej chaty. Odgrażam się, że będę u nich przesiadywać na kawce od rana do wieczora, co wprawia Prawiezięcia w popłoch ;)

3. Prywatnie- z  LA przyleciała na 5 dni moja przyjaciółka M., z Francji przyleciała A., więc tradycyjnie spotkanie naszej paczki odbyło się w sierpniu i jak zwykle tradycyjnie hucznie, oczywiście  zakończone w pubie naszego kolegi.

Na blogach bywam rzadko, tzn. jestem, czytam, ale nie komentuję, jakby wszystkie słowa zostały już przeze mnie wypowiedziane, jakbym się intelektualnie i "humorystycznie" wypaliła. Za to  FB jakoś bardziej mnie wkręcił, co w sumie jest głupie i złe, zwłaszcza, że własnie tą drogą dochodzą do mnie wieści ze świata PiS, a PiS to zło, więc wqurwiam się  na maxa. Zgodnie z akcją- weź ze sobą na wybory chociaż jedną osobę, która dotychczas nie była, mam już takie osoby dwie i na tym nie zakończę swojej agitacji. Jeśli ta banda wygra ponownie, to koniec z nami, a rozbejany kraj i jego gospodarkę będziemy naprawiać tak długo jak po komunie.


W PRL komunisci ścigali za napis SOLIDARNOSC.
Teraz ścigają za napis KONSTYTUCJA.







Czas w Soniczkovie  płynie leniwie i dobrze mi z tym.


sonic





 

poniedziałek, 18 czerwca 2018

mój własny koliberek

                                                                                     zdjęcie ze swiatobrazu..pl

Mieszkam w raju, nawet kolibry mamy tu w Soniczkowie ;)
Fruczak gołąbek- wiedziałam, ze jest częstym gościem w Polsce, 
że przylatuje z południa Europy, ale że u mnie ??
 Od dwóch dni przylatuje regularnie, spija nektar z lawendy i rozwarów
 rosnących  na naszym balkonie.
Może następnym razem zdążę złapać go swoim obiektywem.  

Poza tym oglądam 2 sezon Podręcznej i Westworld i muszę przyznać, że dają radę te seriale,
 kolejne sezony nie są gorsze, a  nawet może i lepsze od pierwszych.
Serdecznie polecam! Może nawet tak  masochistycznie je oglądam ? 
Kto ogląda, ten wie co mam na myśli.
sonic 

piątek, 15 czerwca 2018

jak jeden dzień ;)


 Wiele kobiet ukrywa swój wiek, dzień urodzin przeżywa płacząc ( serio mam taka bliską koleżankę- w tym dniu bliscy mają zakaz składania jej życzeń, tak się zaczęło u niej po 40-tce).
Nigdy nie wstydziłam się swojego wieku, chociaż samej mi dziwnie z tą świadomością, nie dociera to zbytnio do mnie, bo w sercu nadal mam tak gdzieś koło 35 - ciu..chyba  ;)
 Myślę, że trzeba być wdzięcznym losowi, że ma się już ich aż tyle, że dożyło się, że zdrowie dopisuje, tym bardziej, że tak wiele osób, w tym dzieci, odchodzi tak bardzo przedwcześnie.

No więc życzę sobie dzisiaj, z okazji 53 urodzin, wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń!

Któż, jak nie ja, wie najlepiej, o czym marzę ?


słowa piosenki, jakby co , absolutnie nie są związane z tekstem notki ;)
ot, lubię ją i już !


O północy do mojej sypialni wpadła ze srajfonem w dłoni  Najmłodsza i chichocząc  puściła na cały  regulator "Sto lat" w wykonaniu jakiś przedszkolaków. Tak mnie zaskoczyła, że w pierwszej chwili, nie wiedziałam o co chodzi :)) Wzruszyła mnie tym, że czekała do 24-tej, by być pierwszą osobą, która mnie wyściska.
Rano życzenia złożyła mi Najstarsza i Prawiezięć, albowiem gdyż od miesiąca ten ostatni mieszka z nami. Mieszka, bo właśnie kupił mieszkanie w naszym Soniczkowie i lada moment biorą się za remont swojego gniazdka. Kulisy zakupu tego mieszkania były niezwykłe i bardzo korzystne, zdecydował o tym wyjątkowy zbieg okoliczności i wielki fart,  ale nie za bardzo nadaje się to na bloga , powiem tylko, że jestem niezwykle szczęśliwa, bo będę mieć ich blisko siebie, oni blisko siebie kiedyś przyszłą babcię oraz wgląd na Najmłodszą, gdyby mnie zabrakło.
Poza tym, wnusio rośnie, śmieje się od ucha do ucha, jest niezwykle pogodnym dzieckiem oraz bardzo żarłocznym, co przekłada się na coraz liczniejsze fałdki i wałeczki na nóżkach i rączkach.
Duszek ma już skończone 2 miesiące !

Kochani,  urodzinową porcyjkę dobrych mocy chętnie przyjmę :)
Dla Was mam lampeczkę schłodzonego szampana. 


sonic

środa, 25 kwietnia 2018

kiedy...




kiedy słyszysz, że Recenzent pracy magisterskiej na wylosowane przez twoje dziecko pytanie o rolę piękna architektury w budynkach użyteczności publicznej stwierdza, że właściwie nie musiałoby ono odpowiadać, bo jego praca jest piękną odpowiedzią na to pytanie.....

kiedy słyszysz, że Promotor mówi, że jest dumny ze swojej studentki, a  jej praca jest doskonała i bardzo wzruszająca ....

to płaczesz, a twoje serce pęka z dumy


sonic- mama Pani architekt :)

czwartek, 12 kwietnia 2018

nowy mężczyzna mego życia


Przychodzi w życiu kobiety taki moment, że znów ma mężczyznę swojego życia.
Właśnie  w takim momencie swojego życia się znalazłam.
To dzisiaj poznałam Go, pogłaskałam po czarnej kędzierzawej czuprynce, 
po śniadym, aksamitnym policzku. 
Ucałowałam. 
Mój wnuk. Wnuczek. Wnusio.
Syn Syna.
Miłość od pierwszego wejrzenia!
Niech Ci się darzy, nasz Duszku ♥



sonic- była żona Dziadka ;)))))


środa, 24 stycznia 2018

Zmiana dekoracji


Zimy jak nie było, tak nie ma.We Wroclove prawie cały czas temperatury na plusie, 
nawet śniegu nie było, coś tam jedynie przez parę minut prószyło i tyle.
 Dekoracje świąteczne od dwóch tygodni schowane w pudełkach, choinka poszła na śmieci, mimo że była w doniczce, to uschła.         Widać, był to pic na wodę, musiała mieć pokiereszowane korzenie.
 U Małgosi widziałam przepiękną choinkę, widzieliście ją na zdjęciach. 
Miała cieniutkie, miękkie gałązki z delikatnymi igłami i przepiękny jasnozielony kolor. 
Muszę taką zakupić w  tym roku, by później cieszyła oko na tarasie.
Do wiosny jeszcze 2 miesiące, ale ponoć ma się już pojawić pod koniec lutego. Oby!
Póki co wiosnę robię sobie sama.





                                           
Pierwszy raz kupiłam cebulkę hiacynta z taką ilością bocznych pędów.
 Ciekawe czy też pojawią się w nich kwiaty??


No i na Netflix pojawił się kolejny, czwarty już sezon Grace & Frankie!
Wsiąkłam w świat nietuzinkowych, oryginalnych,  wyemancypowanych
 kobiet po siedemdziesiątce :)
sonic

niedziela, 21 stycznia 2018

spacerkiem


Dzięki Klarce przypomniała mi się zabawna historyjka.
Rozmowa u Klarki dotyczyła różnych dziwnych sytuacji damsko-męskich w obrębie rodziny i w komentarzach pojawiły się zabawne opowieści.
Mój tata bardzo młodo został ojcem i gdy ja już byłam nastolatką, co niektórzy nie wiedzieli czy jestem córką, czy może bardzo młodą, zbyt młodą partnerką tego młodego i przystojnego mężczyzny. Tato był żartownisiem i niejednokrotnie robił sobie jaja w takich sytuacjach.
Każdego tygodnia chodziliśmy razem na zakupy do Hali Targowej, a musicie wiedzieć, ze tamta hala bardzo różniła się od tej obecnej na niekorzyść tej nowej, wyremontowanej.
I tu troszkę historii, która nie ma jednak wpływu na anegdotkę.
W starej Hali  stoiskami były sklecone prowizoryczne stragany, często zbudowane ze skrzynek po jabłkach, na tych skrzynkach czasem leżały jakieś sklejkowe blaty. Tak było w centrum od początku aż do końca, a z tyłu Hali i pod jej obu bocznymi ścianami kupcy mieli porozstawiane wielkie jutowe worki z ziarnami, mąką, kaszami, ziemniakami i prosto z nich pakowali towar. To tu było najwięcej wróbli i gołębi, które podkradały jedzenie i tu też było najwięcej kotów, które   z kolei polowały na te ptaki.
 Z przodu, ale na bocznych alejkach siedziały kobiety przyjeżdżające z okolicznych wsi sprzedając jaja, sery zapakowane w lniane ściereczki, masło w blokach pakowane w pergamin, śmietanę i mleko, które nabierały z wielkich kanek i przelewały do kanek klientów. Inne oferowały sezonowe warzywa, kury i kurczaki. Zupełnie pod ścianą znajdowały się stoiska rzeźników, na samym końcu były kwiaciarki. Na piętrze znajdowały się stoiska z odzieżą, kożuchy, jakieś tekstylia, koce, garnki, narzędzia i inne dobra. Głównie przed świętami pojawiały się produkty delikatesowe, które pochodziły z paczek z Zachodu, lub za sprawą operatywności ówczesnych sprzedawców, czytaj układów w różnych PSS Społem.  Tymi poszukiwanymi i luksusowymi dobrami były pięknie pakowane kawy, słodycze, bakalie i południowe owoce. Stoiska były oświetlone żarówkami zwisającymi z kabli, nie było ogrzewania, więc zimą sprzedawcy byli opatuleni na cebulkę, rozgrzewając się sprzedawaną przez inne handlarki herbatą, kawą, czy domowymi wyrobami typu pierogi, gołąbki, bigos czy zupy. Niejednokrotnie je tam jadłam i daj bóg, by takie jedzenie było obecnie do kupienia. Pod halę podjeżdżały dostawcze samochody ciężarowe, ale i wozy zaprzęgnięte w konie. Tego klimatu, tego zapachu nie zapomnę nigdy i bardzo za nim tęsknię. Hala Targowa to piękny przykład architektury secesyjnej co widać na poniższych zdjęciach. Na niezwykle nowoczesnym, jak na tamte czasy - lata 1906-1908,  żelbetonowym szkielecie został wybudowany budynek nawiązujący do neogotyku. Co ciekawe, wybudowano jednocześnie niemal identyczne 2 hale, a miały powstać jeszcze dwie, ale wojna nie pozwoliła zrealizować tych planów. Niestety w 1973 roku drugą halę wyburzono, co uważam za absolutny skandal.

                                         wejście główne  plus północna część budynku

 wejście tylne plus południowa strona budynku



                                                        wejście główne po remoncie

stoiska po remoncie, niestety nigdzie nie mogłam znaleźć zdjęć wnętrz starej hali 



wyburzona Hala przy ul. Kolejowej 



Po wojnie została odbudowana, ale z uwagi na ówczesne skromne środki oczywiście było to zrobione  dość zgrzebnie i oszczędnie, dopiero teraz po kolejnym remoncie Hala wypiękniała jako budynek, jednak z jej klimatu nie pozostało nic i tak jak kiedyś kupowało się tu tani i bardzo świeży towar "prosto od chłopa", bo to było głównym powodem dokonywania tu zakupów,  teraz jest tylko czysta komercja i ceny przyprawiające o zawrót głowy np. kapelusze prawdziwków po 90 zł za 10 dkg.
Obecnie powróciła moda na oldschoolowe wnętrza, na PRL i do hali powróciły tanie bary dla okolicznych studentów, których dizajn nawiązuje do tamtych czasów. Ponoć powstają inicjatywy, by ten budynek znów był miejscem takim, jakim pamiętają go starsi wrocławianie. Faktem jest, że wybór towaru jest tam bardzo duży, wiele też ekologicznej żywności, ale moim zdaniem za mało produktów z pierwszej ręki, za mało bazaru, za dużo eleganckich spożywczych butików.

tu trochę historii klik

klik 



Ale do brzegu, jak mówi Klarka.
Kiedyś podczas zakupów, które robiłam z tatą, jakaś sprzedawczyni zapytała- niech może żona wybierze ?, zaczęliśmy się z tata bardzo śmiać. Tata nawet był troszkę zażenowany, ale następnym razem kazał mi zwracać się do siebie po imieniu, co z radością robiłam i mieliśmy niezły ubaw, gdy te kobiety szturchały się nawzajem pokazując sobie nas. W sumie można się było pomylić, bo on wyglądał i był bardzo młody, a ja już byłam nastoletnią piętnastoletnią pannicą. Wiele lat później, gdy tata był już dziadkiem, to dla żartów też gdzieś idąc z nim znów zwracałam się do niego po imieniu, przypominając mu tamte czasy. Może różnica między nami była już bardziej widoczna, ale nie takie to różnice widzimy na co dzień  i nikogo to już nie dziwi.
Dziś nie ma już taty, tamtej hali też nie , ale wspomnienia są wciąż żywe i bardzo mi bliskie.

sonic

środa, 17 stycznia 2018

kulinarne swawole u Megi

tej maksymy się trzymałam ;)





Sorry, że tak długo nie wstawiałam tego posta, że aż mój ulubiony poeta musiał interweniować ;)

No więc, byłam, jadłam i piłam.
Oczywiście notatnika nie wzięłam, ale w sumie i tak nie było czasu, by notować co i jak było sporządzone, ale zawarłam cudowne znajomości i na bieżąco będę prosić o przepisy, które będę tu wrzucać. Degustatorów było chyba siedemnastu, a każdy przyniósł jakieś własnoręcznie sporządzone specjały, które z wielkim smakiem pałaszowałam. 
Od Ireny wszyscy otrzymali sól jodłową, którą było przyrządzone przez nią masełko. Pychota! 
Od teraz na moim stole będzie się pojawiało bardzo często. Można je zrobić samodzielnie- sól himalajska, lub inna, plus zmielone w młynku igły jodły. Zapach i smak cudowny. 


Oprócz tego otrzymaliśmy też mieszanki ziół  oraz szczepki roślin.


U Małgosi w domu jest 5 kotów, na zdjęciu milusińska kotka.
 Zakochałam się we wnętrzach tego ciepłego, klimatycznego domu. Ilość ozdób, ozdóbek, obrazków, rycin, figurek, roślin przyprawiła mnie zazdrość i podziw. Podpytywałam Królową spotkania o niektóre z nich i każdy z nich ma swoja historię.
Tę figurkę i inną, której zdjęcia nie mam, zrobił Marek. Super, nie ? Obok oczywiście nalewka ;)






nalewka obok nalewki, a obok nalewka ;)



   a tu taras z ręcznie robionymi kaflami, które mają szkliwo tylko na zdobieniu, tło bez szkliwa - zachwyt !!!



w niebieskiej misce najlepszy hummus świata, obok słoiczek czosnku niedźwiedziego, dżemy z dereni jadalnej , moje z wiśni plus moje śledzie i sałatka żydowska, a w tle jabłecznik z serem na pysznym spodzie



   bebeczki  z serem, kabanosami, piernik, ciasto z daktyli i różnych rodzajów orzechów, miodownik

   makowiec w roli tortu




  prezenty


borowiki ceglastopore i rydze marynowane plus domowy chleb z hummusem ( mój talerzyk )


Większość ciast była wegańska lub bezglutenowa, bo i tacy to tutejsi Degustatorzy byli obecni. Goście Małgosi to osoby bardzo dbające o zdrowy styl żywienia, interesujące się robieniem przetworów, kiszonek, ale i maści oraz  kosmetyków. No i wiedzą jak robić przepyszne nalewki. Piłam dużo różności , w tym różne mieszanki ziołowe, herbaty, Iwan czaj, fermentowaną iwę, kawę  z żołędzi oraz nalewkiNajbardziej smakowały mi te z  czarnego bzu, czereśni, sosny, zresztą wszystkie były smaczne, zdrowe i mocne :)

Było super, wesoło, sympatyczne, interesująco i tak po prostu domowo, mimo, że wszystkich tych fajnych ludzi widziałam pierwszy raz w życiu.

Oni jeszcze nie wiedzą, ale szykuję rewizytę u siebie na tarasie, ale to dopiero wiosną.

sonic

piątek, 12 stycznia 2018

w oczekiwaniu na nalewkę ze skórki arbuza





Niby jakoś smętnie dookoła,  a mnie jakoś tak podskórnie coś każe patrzeć optymistycznie na to co wokół i to co do przodu, jakby coś z głębi moich trzewi kiełkowało i starało się przebić na powierzchnię mnie i chciało krzyczeć, że jestem, żyję, chcę się cieszyć, chcę zmian. A to co złe, to nic przecież, bo to chwilowe, że tylko trzeba otrzepać skrzydła, rozpuścić włosy i nimi potrząsnąć  w prawo, w lewo, a potem ochlapać twarz źródlaną wodą  i biec , nawet boso, byle po rosie. Jakby jakieś pęta ze mnie spadły i dopiero teraz poczułam, jak bardzo były ciężkie, jak bardzo mnie krępowały. I jakoś tak mi gra w duszy





W oczekiwaniu na jutrzejsze spotkanie z niesamowitymi kobietami- blogerkami, youtuberkami, kobietami o wielu pasjach nucę

 i
nie
mogę
się doczekać
;)

Muszę zabrać aparat i notatnik!
sonic

środa, 3 stycznia 2018

malinowo- fioletowo-różowe


Wilczy księżyc nie daje mi spać już trzecią noc i dlatego podziwiam go i wieczorem, i w nocy.
No piękny jest, ale wyciąga mnie z łóżka, każe kręcić się po mieszkaniu, a rano jestem nieprzytomna.
Za to, chyba w ramach przeprosin, witają mnie takie wschody


a wieczorem przepiękne zachody słońca


Niestety te zdjęcia nie oddają całej palety barw, jakie im towarzyszą, ale ja je mam przed oczami.
Temperatura cały czas wiosenna, przyroda głupieje i zaczyna się budzić, nie przeczuwając tego, co na nią czyha i z pewnością znienacka  zaatakuje.


ot tak se piszę, by i to uchronić od zapomnienia.

sonic



poniedziałek, 1 stycznia 2018

nowiutki, jeszcze nieopierzony

No to mamy nowy , młodziutki, jeszcze nie napoczęty Roczek 2018-ty.
Pierwszy raz spędziłam go w domu sama,  ale nie samotnie. 
Dzieci wybyły już dwa dni temu, a ja słuchając imprezy w TVN
szalałam z Kurami - co to był za bal ;))
Szampany strzelały, zdjęcia w Kurniku też! 
Dziękuję, kochane Kurki.

Pogoda była piękna, w nocy termometr pokazywał 10 stopni, niewiarygodne!
Fajerwerki strzelały okazale, ale niestety Toffija bała się bardzo,
więc godzinę zero spędziłyśmy obie w łazience. W tym roku i tak było ich mniej.
Mam nadzieję, że przyjdzie taki czas, że zakażą ich w ogóle.
Szkoda, że nie ma takich nie wydających huków.

Lubię otrzymywać kwiaty, staram się zapamiętać ich piękno, czasem je suszę, te z ważnych okazji,
by ocalić je od zapomnienia... tak krótko żyją.
Te odstałam od synusia mego ukochanego w Wigilię w 2017 roku na imieniny, a więc mają rok ;) 
Rozwijają się z pąków i dziś wyglądają tak:


Stoją i cieszą moje oczy, a dzięki blogowi będą teraz nieśmiertelne.

Poza tym właśnie obejrzałam przepiękny film  "W Poszukiwaniu Felliniego"- co za klimat, emocje, przepiękna podróż po Włochach, kadry z filmów Felliniego i świetna gra aktorska młodziutkiej aktorki Kseni Solo. Serdecznie polecam.


Te kilka ostatnich dni jakoś mnie wyciszyło wewnętrznie, czytałam horoskopy- 
robię to tylko na początku każdego roku. 
Tym razem wieszczą dla mnie dobry rok, a jak tak gwiazdy mówią, to ja im wierzę ;)
Teraz mus zrobić obiadek dla powracających dzieciaków i od jutra zaczynam pracę u podstaw.
A jak Wam minął Sylwester ?

sonic