niedziela, 31 grudnia 2017

Niech Wam się darzy!




Koniec roku zawsze przywołuje jakieś podsumowania.
Dla mnie to był mimo wszystko dość dobry rok. Problemy oczywiście były, bo takie jest życie, w każdym razie moje życie. Rok rozpoczęłam od szukania pracy, od nieprzespanych nocy, strachem o byt. Potem dostałam pracę, którą lubiłam, którą mogłam wykonywać w domu, ale jak to bywa żre, żre aż zdechnie, nie będę pisać czemu, bo kosztowałoby mnie znów trochę nerwów. Dobrze, że zdobyłam nowe doświadczenie i że przez kilka miesięcy miałam spokój.
Teraz znów jestem na początku drogi zawodowej w zupełnie innej branży, a czy dam sobie radę, pokaże kilka przyszłych miesięcy. Moja przyjaciółka śmieje się ze mnie, że pod koniec życia będę się znać na wszystkim i oblecę wszystkie zawody świata, poza kurewstwem ;)
Na początku 2017 roku nie wiedziałam, że zostanę babcią i to było dość duże zaskoczenie. Teraz czekam na wnusia, już wiemy, że będzie to chłopczyk, dla którego kupujemy w tajemnicy ciuszki i czekamy na niego wszyscy z niecierpliwością. Trwa burzliwe wybieranie imienia.
Cudowna kotka, która u nas się pojawiła na chwilę, znalazła cudowny dom w Poznaniu. Tęsknię za księżniczką Cirunią, ale wiem, że ona już nie i że ma najwspanialszych opiekunów na świecie.
Poza tym dzieci zdrowe, najmłodsza dorośleje.
Czego sobie życzę na nowy rok? Oby ten rok był lepszy, lepszy dla Polski, a mi dał mi więcej wytchnienia psychicznego, żeby mogła kupić nowe auto, bo to ledwo zipie, ale przede wszystkim zdrowia dla mnie i najbliższych, bo tylko to jest w życiu najważniejsze.
Tego też życzę Wam, kochani.


Zdrowia i spełnienia marzeń tych małych, ale i tych wielkich, 
których nawet boicie się wypowiedzieć na głos.
Nie bójcie się marzyć, marzenia się spełniają :)
Niech Wam się darzy! 
sonic 



piątek, 29 grudnia 2017

jasnowidzenie sonic



Tak jak przewidziałam- święta, święta i jeb! już po świętach ;)
Ja to przewidująca jestem!
Przewidziałam też i to, że będą to spokojne i dobre święta, i tak było.
Do ostatniej chwili zastanawiałam się nad kupnem choinki, ale w końcu
przyzwyczajenie do tradycji zwyciężyło i kolorowa pani stanęła pod oknem. 
Czytałam wiele różnych opinii na temat tego, czy niekatolicy mogą świętować w te dni i dlaczego to ewentualnie robią. Nie chce mi się tu tego wszystkiego przytaczać, ani tego hejtu, ani tego jadu.
My świętujemy wspólne spędzanie czasu, celebrujemy ciepło ogniska domowego, cieszymy się wspólną obecnością, zajadamy ulubione potrawy i rozmawiamy. 
Rozmawiamy o tym, o czym nie ma czasu na co dzień, snujemy plany, marzymy na głos, wspominamy najfajniejsze chwile z naszego życia, a ja opowiadam im o tych chwilach, których nie pamiętają, o tych ludziach, których już z nami nie ma.
 Dlaczego w tym czasie? Bo jest na to czas, bo cała ta oprawa tych świąt i różne obrządki im przypisane towarzyszące ludziom dużo dłużej, niż wydawać by się mogło katolikom, własnie temu sprzyjają. Początek zimy tak naprawdę jest początkiem nowego życia, a co za tym idzie i nowych nadziei dla każdego z nas, więc czemu stawać temu okoniem ?  Lubię wracać myślami do tych chwil, gdy byłam dzieckiem i obserwowałam przedświąteczne krzątanie mamy w kuchni i gdy szukałyśmy z siostrą poukrywanych prezentów, gdy podjadałyśmy schowane słodycze, a później może mniej miłe, a nawet na pewno mniej miłe czasy, gdy trzeba było stać godzinami w kolejkach, by zasiąść do stołu wigilijnego, na którym musiało być 12 potraw i był to nie lada wyczyn. 
Z tych czasów pozostała mi absolutna awersja do chodzenia do sklepów. 
Człowiek lubi mieć rytuały, one nadają pewien rytm naszemu życiu i jeśli nawet ulega zmianie nasz światopogląd, to kultywowanie tradycji rodzinnych stanowi łącznik międzypokoleniowy, a tego nikt nie ma prawa nikomu zabronić. Mimo, że moje dzieci też są niewierzące, to mam nadzieję, że i one kiedyś, gdy mnie już nie będzie, będą  z radością wspólnie zasiadać do stołu i wymieniać się wspólnymi wspomnieniami jako to drzewiej bywało ;) 



sobota, 23 grudnia 2017

Kto wie



Dobrych Świąt, kochani ♥
Dobrego czasu celebrowanego z najbliższymi.
Niech  tylko dobre wspomnienia Wam towarzyszą i  oby dały Wam one siłę do tego, 
by dobre tradycje i całą tą magię, którą dostaliśmy w dzieciństwie,  przekazywać dalej 
naszym dzieciom i ukochanym osobom. 

sonic 

czwartek, 21 grudnia 2017

róbta co chceta ;)

                                                      sprzątnięte z nudanafejsie z Fb

Pierwszy dzień zimy, od dzisiaj dzień się wydłużać zacznie, co mnie generalnie wprawiło od samego rana w dobry humor. Nie, że zima, bo nienawidzę, ale że dnia przybywa czyli aby do wiosny, zresztą póki co bardziej to przedwiośnie niż co innego. Dowiedziałam się, że ten najkrótszy dzień w roku i tak jest najmniej krótki we Wrocławiu i to o ponad godzinę w stosunku do Przylądka Rozewie i trwa 8 h i 13 minut.
Poza tym święta, święta i zaraz JEB! i będzie po świętach. To też mnie jakoś nie wytrąca z równowagi, bo chata na bieżąco ogarnięta, a czasy gdy przeziębiona i z gorączką myłam okna, poszły absolutnie w pisdu. Teraz myję je,  gdy są brudne, a że nie są i nie podejrzewam, by się miały zabrudzić przez najbliższe dwa miesiące, bądź bym miała to zauważyć przed nadejściem wiosny, to mam spokój i z tym.
Jakoś tak wyszło w tym roku, że prezenty zrobiłam dużo wcześniej i bieganie w amoku po sklepach też mi już nie grozi, więc to kolejny powód, by dzisiaj mieć spokojną głowę.
Całe gotowanie jak zwykle odbywa się u mnie 23 grudnia, bo lubię wszystko świeże, a i rozdrabniać się na kilka dni po prostu mi się nie chce czyli jutro jeszcze luz.
Czytam wasze blogi, czytam na fejsie i widzę, że tak naprawdę chyba nastąpiła w nas kobietach dojrzałych i po przejściach ;) jakaś zmiana i w ogóle i w szczególe mamy coraz bardziej na ten świąteczny reżim wywalone na maxa i niech nam to tak pozostanie na wieki wieków Amen!
Czego Wam serdecznie wszystkim życzę :)
 sonic

niedziela, 10 grudnia 2017



Jadąc w piątek autem zobaczyłam niedaleko Soniczkova kroczące po polu takie dwa piękne okazy.



Zdjęcia są z neta, bo nie jechałam sama i dlatego nie mogłam się niestety zatrzymać, by uwiecznić samodzielnie te żerujące żurawie.
Zaskoczona tym widokiem, poczytałam trochę i już wiem, że mam dość duże szczęście, bo tych ptaków jest w Polsce tylko około 5-7 tyś par! Co ciekawe, ostatnio można je spotkać bliżej osad ludzi, ponieważ nauczyły się, że łatwiej jest im zdobyć w takim sąsiedztwie pokarm. Martwi mnie tylko, czy ta parka jeszcze odleci do ciepłych krajów, czy zdąży, czy niestety z jakiegoś powodu została tu na zimę i jak wobec tego poradzi sobie w takiej sytuacji, czy przeżyje mrozy.

Poza tym nałogowo oglądam seriale. Jedni zajadają stres, ja zaś przenoszę się w celulozowy świat filmu.
Obejrzałam więc jednym tchem Opowieści podręcznej, Stranger Things 2, The Bridge, Broadchurch, Grace and Grace, Intruz i jeszcze kilka innych oraz 5 sezonów genialnego Ray Donovana, ach i och!!  co za serial, co za aktor!!! No i jeszcze mroczny i niezwykły Dark. Czekam na kolejne sezony obu z nich. Oczywiście jest też kolejny sezon Walking Dead-  jutro ostatni odcinek, na kolejną część znów trzeba czekać aż pół roku. W między czasie kilka filmów fabularnych i kilka książek, ale te czyta mi się źle, bo wzrok mi wieczorem siada :/

Coraz trudniej znaleźć mi coś, czego jeszcze nie obejrzałam ;)
Ale za to co rusz wpada mi coś do ucha, tak jak utwór własnie z serialu Dark





Dobrego tygodnia
sonic


wtorek, 5 grudnia 2017

mała retrospekcja





To najprzystojniejszy Wnusio ever, czyli Franek, mam nadzieję, że tak będzie mieć na imię ;)
Papuśny, piękne mądre czółko i zadarty nosek, uderzająco podobny do mnie ;)
Rośnie i będzie jeszcze róść ( co za słowo) ponad 4 miesiące.

Koteczce znalazłam najlepszy dom na świecie. Mieszka w Poznaniu u koleżanki, która ma absolutnego fioła na punkcie kociaków, co było najlepszą rekomendacją tego domu. Adopcja nastąpiła dwa miesiące temu. Serce mnie bolało i boli, ale Toffi cierpiała katusze, zrobiła się agresywna i nie było widoków na uspokojenie sytuacji. Wielka szkoda! To najcudowniejszy kot na świecie i bardzo mi go brak, ale mam kontakt, więc wiem, co u niej słychać.

 W międzyczasie urodziny obchodziła cała trójka moich dziecków, Najmłodsza wyprawiła je do spóły z drugą solenizantką we Wroclavi, a potem na Jarmarku. Był to dość szokujący dla mnie pomysł, ale sami tam całą grupą dojechali ( 17 osób) kupili tort, pokroili,  kupili 2_4_U, w sumie 5 godzin wspólnych wygłupów. Czasy się zmieniają.

W Soniczkovie nastała jesień, poranne mgły, w powietrzu unosi się zapach gnijących liści, jedne ptaki odleciały, przyleciały inne, pola zbrązowiały, a mimo to widok mnie nie przygnębia. Podoba mi się ten wiejski krajobraz, bo przypomina mi te widziane okiem wyobraźni, gdy w dzieciństwie czytałam książki i szczerze zazdrościłam ich bohaterom. Nadchodzi okres wyciszenia.

Minął rok, jak tu mieszkamy. Mimo wielu trudności, to był dobry rok. Co prawda zmieniam pracę, mam nadzieję, że na lepszą i że Opatrzność nade mną czuwa.

sonic