poniedziałek, 29 maja 2017

Lato zawitało do Soniczkowa


Wiosny nie było, ale za to szybciej mamy lato. 
Na polach dookoła czerwienią się już maki, kwiaty, które jako dziecko, najchętniej rysowałam,
to se teraz namalowałam je na blogasku ;)
O tym, że wieczorem na drzewie przesiaduje u nas sowa już tu pisałam, ale ostatnio regularnie widuję wieczorami kunę, nad polem latają nietoperze, czasem przebiegnie lis, sarny i dziki to
widok bardzo częsty. Chyba tylko niedźwiedzi tu nie ma ;)
Dziecię najmłodsze wybyło na klasową wycieczkę, więc mama przez najbliższy tydzień ma luz!
Dobrego tygodnia

                                                              dla Grażynki Wenezuelskiej :)
 niech zwolni ten czas 

sobota, 27 maja 2017

należę do elity !


Obiecywałam sobie, również tu na blogu, że nie będę pisać o polityce, by to swoje małe, ciche miejsce chronić, by chociaż tu było zacisznie i miło. Oczywiście docierają do mnie wszystkie absurdy wyrzygiwane przez p-osłów, atakują mnie chamskie, populistyczne wynurzenia przedstawicieli jedynej słusznej partii, ranią moją duszę wszystkie kolejne ciosy wymierzone w niszczenie wolności obywatelskiej, czuję się poniżana jako kobieta i człowiek, gdy wmawia mi moherowe indywiduum, że wie lepiej jak mam żyć. Mogłabym tak wymienić długo, ale to co ostatnio przebija się z wypowiedzi wyrzygiwanych z tych parszywych gęb, z tych głów nieskażonych rozumem, z tych zawziętych  i nienawistnych ludzi, przywołuje to czego świadkami byli nasi dziadkowie i rodzice. To retoryka czystej peerelowskiej propagandy wykrzykiwanej w kierunku bezmyślnej masy, która czuła się bezpiecznie mając jakiegoś skonkretyzowanego wroga, a tym wrogiem była ELITA. Ci przebrzydli INTELIGENCI !  Słupki mimo pińcetplus zaczynają PiSiorom spadać, więc chwytają się starych, wypróbowanych metod- skłócać ludzi, poniżać, wmawiać, że jest jakaś grupa przed którą oni, krystaliczni, prawdziwi Polacy, prawdziwi chrześcijanie obronią suwerena. Nie dopuszczą, by jakieś elity pisały prawo, widać prawo powinien pisać pan z warzywniaka.
Nie pozwolą, by jakieś elity o korzeniach z cała pewnością ubeckich, wmawiały uczciwym Polkom, że mogą decydować o swojej seksualności i prokreacji. Nie będą wspierać maltretowanych żon i ich dzieci, bo Ustawa antyprzemocowa to jakiś lewacki wymysł, a telefon zaufania dla dzieci i młodzieży jest niepotrzebny- wiadomo, my katolicy dzieci nie bijemy, więc szkoda kasy, lepiej dać więcej dla Rydzyka. Wszyscy kto nie z nimi to na bank zdrajca, ubek lub jego potomek, lewak, jakiś straszny multikulti, weganin bądź rowerzysta z białą różą w zębach!
Tylko czekam, kiedy Szydło zamiast używać słowa suweren zacznie zwracać się do swych wyborców per -wy, klasa robotnicza!
Tak że tego, czuję się elitarnie :P




A tak poza tym, to obejrzałam na Netflixie dwa sezony Sense8. Odlotowy, zrealizowany z wielkim rozmachem serial sióstr Wachowsky, poruszający  bolączki  współczesnego świata, który niestety wraz z rozwojem technologicznym kurczy się mentalnie, duchowo i zaściankowo.
Wytrawny widz znajdzie tu wszystko trochę sci-fi, wspaniałą scenerią kręconą w  8 krajach na 6 kontynentach, kolorowych, nietuzinkowych bohaterów, świetną muzykę, różne gatunki filmowe i piękną ideę - globalne połączenie ludzkości poprzez współodczuwanie swoich emocji.
W jednej ze scen pada ważne zdanie - niech nasz naszą odmienność nie dzielą mury, lecz łączą mosty. Wachowsky serwują nam też dużo scen seksu, w różnych konfiguracjach, ale pięknego, zmysłowego,  nie powodującego zażenowania .
Serdecznie polecam!






środa, 24 maja 2017

trudno nie uronić łzy

                                                                         
                                            Zbigniew Wodecki   6.05.1950- 22.05 2017

Zawsze przypominał mi mojego tatę,  byli w podobnym wieku, obaj urodzeni w maju, podobna uroda, łagodność,  tata też kochał muzykę i trochę amatorsko sobie grał na gitarze, akordeonie, lubił śpiewać., ale niestety nie miał szans na naukę w szkole muzycznej. Tata zmarł już 13 lat temu, a ja widząc Wodeckiego nawet jeśli nie wprost, to podświadomie myślałam o tacie.
Wielka strata, wielki smutek, mimo że nie był to mój gatunek muzyki, to przecież Wodecki był zawsze, zawsze jego utwory pobrzmiewały to w radiu, to w tv i mniej lub bardziej wpadały w moje  ucho. Jak zwykle dopiero gdy człowieka zabraknie dociera do nas jak bardzo był ważny, potrzebny i interesujący.  Smutno mi

środa, 17 maja 2017

Moje ulubione



Anemony.
To moje ulubione kwiaty ze względu na ich delikatność, subtelność, kolorystykę, 
szkoda tylko, że nie pachną. Są bardzo eleganckie w swej prostocie
Posadziłam 20 cebulek, które zakupiłam w CH, lecz z każdym dniem traciłam nadzieję, że się ich doczekam, więc gdy dzisiaj, jadąc po sadzonki czosnku niedźwiedziego do pana z warzywniaka, zobaczyłam te piękne okazy, nie mogłam się powstrzymać, by ich nie kupić.
W trakcie sadzenia ich do skrzynek zauważyłam, że jednak moje cebulki, w każdym razie ich część, jednak zdecydowały się wyrosnąć! Super, będzie ich więcej.


                                                    
                                            Toffi w swoim ulubionym punkcie obserwacyjnym.


fioletowe



białe z lekką domieszką zieleni



bladoróżowe 

Białe z fioletowym wnętrzem i fioletowoczarnymi pręcikami




    
 Tu rozwar i afrykańska stokrotka, chyba ;)


                            To jakiś sukulent, oczywiście nie pamiętam nazwy, ale wiem, że mam
go mało podlewać. Cudny, nie ? I tani ;)


Na stokrotki zawsze można liczyć, rosną jak szalone.



A na tarasie cały czas pustki, trudno mi będzie jakoś go urządzić, do póki nie będzie wielkiej skrzyni.



Te różowe anemony czekają na zasadzenie. Czy róża będzie dobrym towarzystwem dla nich ?



               To moja nadzieja na zieloną ścianę ukwieconą clematisem i coś co ma mu chłodzić nóżki,
oczywiście nazwy już nie pamiętam. 



Podobno w tym roku cena truskawek będzie bardzo wysoka:(  
 U mnie coś się już zaczyna czerwienić, może uzbiera się kilka talerzyków z tych 7 krzaczków i 5 krzaczków poziomek  ?



Czekam na czosnek, bo dzisiaj go jednak nie było, bo chcę zrobić jedną dużą skrzynię z ziołami i warzywami zielonymi, lubczyk już czeka na zasadzenie. 


sonic 

piątek, 12 maja 2017

chwilowy przeskok z zimy w lato

Wczoraj  chłodnym rankiem wyjeżdżając z Soniczkowa na spotkanie w służbowej sprawie, nie spodziewałam się, że jeszcze tego samego dnia będę wracać do tegoż w pełni lata. Słońce tak przyświecało, że ledwo żywa wpadłam do domu rozkoszując się "klimatyzacją" klatki schodowej. Ponoć lata ma nie być, a za niecałe półtora miesiąca dzień zacznie się skracać. To nie może być prawda !!! Ale, teraz jest ok i nie mam zamiaru wierzyć amerykańskim meteorologom. W powietrzu unosi się jakiś nieznany mi cudny, słodki zapach, pewnie drzew owocowych, bo na lipę zbyt wcześnie. Na dębie kolejny raz widziałam wielką sowę, żaby rechoczą, wszystko się dookoła zieleni wbrew i pomimo wszystko. Zaczęła się  najpiękniejsza część roku, kwitną bzy, w sklepach pojawiły się już szparagi, młoda kapusta, pierwsze truskawki spod folii.
Zbieram słoiki, bo w tym roku obiecałam sobie robić przetwory. Póki co rozglądam się po okolicy, by nazbierać mleczy, kurdybanków i młodych pędów sosny,  które to w ubiegłym roku mi sfermentowały nie wiedzieć czemu.
Truskawki na tarasie przyjęły się, tak jak i róże. Frezje i anemony póki co nie wychyliły łebków spod ziemi i nie mam pojęcia, czy się zdecydują.
Najmłodsza widziała się dzisiaj ze swoją starą, łódzką klasą, która powracając z wycieczki szkolnej wpadła w odwiedziny do Afrykarium. Cieszę się, że mogła się z nimi spotkać, bo nie widzieli się ponad 8 miesięcy.
Poza tym na balkonie suszy się mój parapet, tzn stara decha, która pozostała na budowie, a którą to mam zamiar postarzyć. Prośba o wniesienie jej i uprzednie przycięcie nie spotkała się ze zrozumieniem panów z budowy, a wręcz na przeciwko heheheh pomyśleli pewnie, że albo jestem walnięta, albo zdesperowana, że taką starą dechę chcę mieć w domu jako ozdobę. Jakoś nie miałam weny, by ich uświadomić ;) Niech se myślą, co chcą. Przez to zimno cały czas nie korzystamy z tarasu, ba, ja go nawet nie posprzątałam po zimie, bo i po co? Jak słońce da, jutro to zrobię i padnę na pysk, to pewne. Jest co sprzątać.
Mieszkanie na wsi ma swoje niezaprzeczalne zalety, Powoli poznaję okoliczną społeczność, poza naszą osiedlową oczywiście, jednak mniej barwną. Mam już zaprzyjaźnionego pana z warzywniaka, u którego kupuję prawdziwe jajka, koperek z grządki, czy  dobre ziemniaki od "chłopa". Oczywiście odbywa się to przy akompaniamencie miejscowych niusów i plotek :)
Pan jest z gatunku gawędziarzy żartownisiów, ale lubię jego atencję i dobrą pamięć oraz zainteresowanie moimi plonami z zakupionych u niego sadzonek truskawek i poziomek. Ot, takie gadu gadu, którego jestem miłośniczką.



tam w tle, na tym obrazie, to ja w wieku 19 lat, chociaż wyglądam na 40 
kocham ten mój portret namalowany  ponad 30 lat temu, przypominający dzieła Wyspiańskiego hehehe
wszyscy go nie lubią, nie podoba się nikomu, ale mnie tak ;)

Powoli nabieram spokoju ducha, chociaż droga daleka.
Dobrego weekendu
sonic 

piątek, 5 maja 2017

rośnie, acz powoli


Wszystko niby rośnie- właśnie temperatura na zaokiennym termometrze dobiła do niewyobrażalnej wysokości- jest całe 21 stopni, chociaż rano było tylko 8 i lało jak z cebra. Wiosna ewidentnie robi nas w bambuko, bawiąc się z nami w kotka i myszkę raz ubierając nas w zimowe kurtki, innym razem rozbierając do podkoszulka.
W Soniczkowie magnolie jeszcze kwitną, bzy właśnie rozkwitają, po forsycjach i krokusach ani śladu. Podczas majówkowej rodzinnej wycieczki po okolicznym lesie natrafiliśmy na poletko konwalii. Od wielu lat takiego widoku nie miałam okazji podziwiać., a tu proszzz pod samym niemal progiem Soniczkowa takie cuda! Oczywiście wydrapałam gołom rękom kilka sztuk, które już rosną w skrzynce na balkonie. Mam nadzieję, że rozrosną się tak pięknie jak te uckie, którym żadna zima nie była straszna i przez kilka lat cieszyły nasze oczy.
Co jeszcze rośnie ? Ano rosną w wielkim wiklinowym  koszu,wyciągniętym przeze mnie kiedyś spod kubła, poziomki i truskawki. Te ostatnie ponoć całoroczne ;) Nie oczekuję zbiorów na "gwiazdkę", ale jeśli będą owocować do jesieni, to będę i tak bardzo zadowolona. Kilka owoców już miały.
W donicach posadziłam  dwie pnące róże i jedną zwykłą, ale o niezwykłym ubarwieniu, w koszu i póki co widzę, że się przyjęły, bo puszczają liście. Zasadziłam też jeżyny, borówkę amerykańską i bez, ale tu mam wielkie obawy, czy jakość tych krzaczków była wystarczająco dobra, bo wyglądają wszystkie trzy bardzo mizernie.



Martwię się jak obsadzić ten olbrzymi taras, bo same donice gubią się wizualnie, kupować dziesiątki różnych chyba jest bez sensu, bo będzie to wyglądać źle, a i koszt byłby olbrzymi. Rozsądnym wyjściem wydaje się zbicie wielkiej skrzyni, wyłożenie jej folią i w ten sposób wydzielenie na tarasie małego ogrodu. Zastanawiam się, czy sama tego nie zrobię, tyle, że potrzebowałabym narzędzi. Może jakiś sąsiad przyjdzie z pomocą ? :)
Za to na balkonie w skrzynkach rosną, a raczej mam nadzieję, że wyrosną, anemony i frezje.
Rozwary i stokrotki kupiłam duże, więc już kwitną, a piwonia ma liście i póki co daje radę.
Co nie rośnie? Ano mój nastrój, ale o tym smęcić nie będę.
Przed nami weekend, a właściwie część dalsza tego pierwszego długiego i mam wrażenie, że Polska zatopiła się w jakimś letargu, chociaż niby większość ludzi pracuje.
Planuję zrobić kilka rzeczy, ale obawiam się, że w niedzielę wieczorem  jak zwykle będę na siebie zła, za brak konsekwencji .
Chociaż z drugiej strony.. sama na siebie mam krzyczeć ? Gdzieś mi się spieszy ?
Na pewno znów wybiorę się do lasu z piesełem i dziewczynkami.
Nie pisałam o tym jeszcze, ale wieczorem mamy tu istne koncerty- ptaki śpiewają na setki dziobów, żaby je dzielnie przekrzykują, nocą przelatują sowy. Widziałam też żurawie krążące nad Soniczkowem.
Przyleciały już jaskółki i parka z ubiegłego roku próbowała zagnieździć się nad moją głową na balkonie. Z bólem serca nie pozwoliłam jej na to, bo jakoś z guanem na ramieniu mi nie do twarzy ;)

Miłego weekendu, kochani
sonic